GLTS Świdniczanka

Rozegranych zostało już ponad 1/3 spotkań I rundy w lubelskiej IV lidze. Pora zatem na podsumowanie pierwszego etapu rozgrywek. W II grupowej formule rozgrywek, jaką w związku z sytuacją pandemiczną, przyjął LZPN przypadło nam grać w grupie drugiej, a według kryterium geograficznego w południowej, w której w przeważającej liczbie występują drużyny z okręgów zamojskiego i chełmskiego.

Większość ekspertów za faworyta tej grupy i za głównego kandydata do awansu do III ligi w ogóle uważa drużynę Tomasovii Tomaszów Lubelski. Ten tok rozumowania wydaje się słuszny, gdyż Tomasovia to klub z tradycjami, stabilny finansowo i dobrze prowadzący pracę z młodzieżą. Ambicją sponsorów, władz naszego klubu, piłkarzy i kadry trenerskiej jest zajęcie miejsca w czołówce tabeli. Takie same oczekiwania wobec drużyny, w przeprowadzonej ankiecie, wyrazili klubowi kibice. Temu celowi służyć mają dokonane transfery i szeroko pojęte przedsięwzięcia organizacyjne w klubie.

Tegoroczny sezon rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Wygraliśmy 3 pierwsze mecze z Unia Białopole, Kłosem Gmina Chełm i Unią Hrubieszów, a w czwartym ulegliśmy minimalnie silnej ekipie Victorii Żmudź. Wydaje się, że zdobycze punktowe i pozycja w tabeli wiernie odzwierciedla możliwości naszej drużyny i z tego należy się cieszyć. Problemem, który martwi działaczy, trenerów i kibiców jest plaga kontuzji jaka nawiedziła naszą kadrę od początku rozgrywek. Tuż przed rozpoczęciem ligi kontuzji doznał nowo pozyskany, utalentowany młodzieżowiec Kacper Kopyciński. W meczu II kolejki groźnej kontuzji kostki doznał Radosław Pawłowski, a drobnego urazu Michał Zuber. W meczu z Unią Hrubieszów urazu kolana nabawił się Bartłomiej Mazurek. Najgroźniejszej jednak kontuzji kolana w meczu z Victorią Żmudź doznał Sebastian Orzędowski, a w tym samym meczu kontuzjowany został także Damian Rusiecki. Wszyscy kontuzjowani zawodnicy to ważne ogniwa w ekipie trenera Parnagala, a przed nami trudne mecze z czołowymi drużynami - Granitem Bychawa i Tomasovią.

W tym trudnym momencie nasi piłkarze szczególnie potrzebują wszelkich form wsparcia, zaś obowiązek udzielenia takiego wsparcia leży niewątpliwie na kibicach. W tym szczególnym czasie powinniśmy zatem licznie pojawić się, zarówno w sobotę na Neptun Arenie jak i za tydzień w Tomaszowie i ubrani w klubowe barwy głośno dopingować naszych ulubieńców. W aktywne kibicowanie muszą się włączyć wszyscy, którym dobro Świdniczanki leży na sercu bo Darek Bednarczyk, Jacek Skiba czy Krzysiek Purc sami nie są w stanie prowadzić skutecznego dopingu.

A z tym dopingowaniem bywa różnie. W minioną niedzielę oglądałem mecz lubelskiej ligi okręgowej Piaskovia Piaski – Janowianka Janów Lubelski. Ponad 40 osobowa grupa fanów zespołu gości, ubranych w klubowe barwy, przez cały mecz kulturalnie dopingowała swoich ulubieńców. Kibice gospodarzy, jeżeli już zabierali głos, to tylko w celu kierowania inwektyw w stosunku do sędziego. Gwoli ścisłości dodam, że Janowianka wygrała to spotkania 6:1.

Mecz z Victorią Żmudź zakończył serię 12 kolejnych zwycięstw Świdniczanki w meczach ligowych, bowiem ostatni mecz przedtem przegraliśmy 14 września 2019 r. z Opolaninem Opole. Ale każda seria zwycięstw kiedyś się kończy. Bardzo wierzymy, że prześladująca nas plaga kontuzji wreszcie dobiegła końca, żywimy nadzieję, że kontuzjowani zawodnicy szybko wrócą do zdrowia a Świdniczanka rozpocznie nową serię zwycięstw. Wierzę także, że kibice Świdniczanki wreszcie obudzą się z pandemicznego letargu i na boiskach, gdzie nasi piłkarze rozgrywać będą mecze, będzie ich widać i słychać.


Tekst: Fan nr one

Zdjęcia: Natalia Kulbicka