Świdniczanka

Nazwisko Janusza Bęca po raz pierwszy w kronice klubu pojawia się w 1963 roku. Janusz miał wówczas 15 lat. Od tego czasu, aż do połowy pierwszego dziesięciolecia XXI wieku, związany był z naszym klubem. Praktycznie człowiek orkiestra.

W klubie był zarówno zawodnikiem, dwukrotnie prezesem, kilkakrotnie trenerem i przez szereg lat sponsorem. Świdniczanka była jakby jego trzecim dzieckiem, poświęcał jej cały wolny czas i zainwestował w nią wiele pieniędzy. Jako zawodnik grał na pozycji stopera. Kiedy klub przeżywał kłopoty finansowo-organizacyjne - wszelkimi sposobami starał się szukać rozwiązań, aby nie dopuścić do jego upadku. Zawsze marzyła mu się wielka Świdniczanka i konsekwentnie starał się pozyskiwać interesujących go, dobrych zawodników. Jako specjalista-budowlaniec włożył wiele pracy w doprowadzenie do jak najlepszego stanu bazy klubowej (boiska oraz szatnie przy ul. Turystycznej i w Świdniku Małym). W stosunku do zawodników był wymagający, czasami wręcz porywczy, ale i opiekuńczy.

Jako kolega - zawsze życzliwy i pomocny. W trudnych sytuacjach można było na niego liczyć. Jego wada - to uparte trwanie przy swoim zdaniu, nawet w sytuacji gdy racjonalne argumenty wskazywały, że jest w błędzie. Ale kto z nas jest bez wad?

Dopóki stan zdrowia pozwalał Jano starał się aktywnie uczestniczyć w życiu klubu. Po długiej wyniszczającej chorobie zmarł 02/11/2013 roku, a w uroczystościach pogrzebowych uczestniczyły setki byłych i aktualnych zawodników oraz działaczy z terenu powiatu świdnickiego i okolic.

Janusz Bęc swoją wieloletnią pracą i ogromnym zaangażowaniem zasłużył sobie aby zaliczyć go do grona ikon klubu sportowego Świdniczanka. Jano spoczywaj w pokoju.

Tekst: JaSzko

Zdjęcia: Jacek Kosierb