Mirosław Łucka

Swoja przygodę ze Świdniczanką Mirek rozpoczął w 1992 roku. Kiedy dobrze zbudowany 16 latek pojawił się na treningu na boisku przy ul. Turystycznej trener Janusz Bęc uznał, że jest to materiał na solidnego obrońcę.

Mirek miał jednak całkiem odmienną wizję co do swojej pozycji na boisku. Jak sam twierdzi dzięki swojej determinacji, a także sztabu szkoleniowego, swoich najwierniejszych fanów jakimi byli rodzice, stopniowo się rozwijał by w końcu grać na upragnionej pozycji napastnika. Te postępy były istotnie widoczne i szybko stał się on czołową postacią ligowej drużyny. Dobre warunki fizyczne, wrodzona szybkość, waleczność i dobra gra głową sprawiały, że Mirek stał się najskuteczniejszym zawodnikiem w drużynie, wielokrotnie uzyskując hat-tricki. Jego boiskowe osiągnięcia znajdowały uznanie u dziennikarzy lokalnej prasy i wielokrotnie trafił on do tzw. Jedenastki kolejki, czy uzyskiwał miano Piłkarza meczu.

Jak bardzo istatną postacią w historii Świdniczanki był Łucka, świadczy fakt że został on wybrany przez Państwa do Drużyny 60-lecia Świdniczanki (Drużyna 60-lecia: Cała jedenastka), gdzie obok Sławka Biszkonta tworzą duet napastników.

Świetnie zapowiadająca się kariera piłkarska Mirosława Łucki została brutalnie przerwana prze ciężką kontuzję. W 1999 roku doznał on zerwania więzadeł krzyżowych i pomimo podjętych zabiegów leczniczych i rehabilitacyjnych nie udało się niestety przywrócić takiej sprawności, która pozwalałaby na dalsze granie w piłkę nożną. Bardzo szkoda bo Mirosław Łucka miał w tym czasie tylko 23 lata, systematycznie się rozwijał i najlepsze dla sportowca lata były dopiero przed nim.

Historia Mirka Łucki uprawnia nas do wyciagnięcia dwóch, skrajnych emocjonalnie wniosków. Pierwszy to, że poprzez ciężką pracę i samozaparcie można osiągnąć wymarzony cel w życiu i drugi, że poprzez jedno brutalne zrządzenie losu ambitne i optymistyczne plany życiowe mogą niespodziewanie lec w gruzach.


Tekst: JeSzko

Zdjęcia: Jacek Kosierb