Krzysztof Kondratowicz

Piłką nożną Krzysztof interesował się od najmłodszych lat.

Kiedy w 1984 roku rozpoczął naukę w Zespole Szkół Technicznych w Świdniku i zamieszkał w internacie przy ul. Hotelowej niezwłocznie udał się na trening jednej z grup młodzieżowych FKS Avii Świdnik. Jak zrelacjonował mi później rówieśnicy z grupy, mieszkający w Świdniku, już na pierwszym treningu potraktowali go ostro wręcz nieprzyjaźnie. Taka sytuacja zniechęciła go do treningów na dalsze 2 lata. W 1986 roku grający już wówczas w Świdniczance kolega z internatu Dariusz Połajdowicz zaciągnął go na trening drużyny z ul. Turystycznej. W tym przypadku koledzy z boiska przyjęli go serdecznie i ze Świdniczanką związał się na kolejne 4 sezony.

Krótko grał w drużynie juniorów i szybko stał się zawodnikiem pierwszej drużyny. Krzysztof to typ środkowego napastnika charakterystyką podobny do słynnego Gerda Mullera. Niezbyt wysoki, mocno stojący na nogach, dobrze grający tyłem do bramki, potrafił strzelić obiema nogami, często trafiał głową. A ponadto kiedy trzeba było przeprowadzić kontratak imponował szybkością. Szybko czynił postępy w przyswajaniu tajników piłkarskiego rzemiosła, imponował skutecznością czym wzbudził zainteresowanie klubów grających w wyższych ligach, w tym tez świdnickiej Avii.

Ku zaskoczeniu swoich licznych sympatyków i klubowych działaczy Krzysztof opuścił Świdnik i po odbyciu służby wojskowej w 1992 wrócił na teren rodzinnej gminy Żółkiewka. Tam osiadł i podjął ciężką pracę w rodzinnym gospodarstwie rolnym. Później występował jeszcze w klubach z niższych lig takich jak Arka Krzczonów, Krzczonovia i Hetman Żółkiewka.

Niewątpliwy talent piłkarski po ojcu oddziedziczył jego młodszy syn Paweł, który jako 17 latek występował w drużynie grającego wówczas w III i IV lidze Hetmana Żółkiewka, lecz groźna kontuzja więzadeł krzyżowych przerwała dobrze zapowiadającą się karierę.

Z perspektywy czasu stwierdzić można, że Krzysztof Kondratowicz to jeden z najbardziej utalentowanych zawodników, jacy pojawili się Świdniku na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego stulecia, szkoda tylko, że talent nie w pełni wykorzystany.


Tekst: JeSzko

Zdjęcia: Jacek Kosierb