
Do najdalszego wyjazdu nasza ekipa przygotowywała się wyjątkowo pieczołowicie. Piątkowy, poranny trening na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Świdniku, po którym nasi udali się w podróż, miał jak najlepiej Przystosować naszych do warunków w jakich rozgrywa swoje spotkania Podhale Nowy Targ.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie niezwykle ważne spotkanie w kontekście układu tabeli. Ewentualna wygrana gospodarzy dawała im wydostanie się ze strefy spadkowej, a nam bardzo niekomfortowy koniec jesieni.
Wagę spotkania było widać od początku. Obie drużyny wzajemnie badały swoje siły, jakby z za podwójnej gardy wyczekując na błąd rywala. Trzeba przyznać, że groźniejsze sytuacje w pierwszej połowie wykreowali sobie gospodarze i przy odrobinie szczęścia, czy precyzji mogli prowadzić do przerwy.
W 18 minucie gry nawet trafili do siatki, jednak chorągiewka arbitra powędrowała w górę, wskazując pozycję spaloną strzelca, Donatasa Nakrosiusa. Kolejny raz groźnie było pod naszą bramką w 21 minucie, kiedy to prezentu od naszego gracza nie wykorzystali gracze Podhala słabo kończąc akcję. W 30 minucie fenomenalną paradą popisał się Paweł Socha odbijając uderzenie głową Kozarzewskiego.
Nasz zespół próbował zagrozić bramce gospodarzy, ale żadnej ze stworzonych sytuacji nie można nazwać stuprocentową.
Druga odsłona w pełni zrekompensowała nam brak pozytywnych emocji z początku meczu. Kiedy w 60 minucie sędzia podyktował jedenastkę i wyrzucił z placu gry Karola Futę za drugą żółtą kartkę wydawało się, że może być niezwykle ciężko o jakiekolwiek punkty na Podhalu. Jednak od tego momentu nastąpiła niezwykła i bardzo pozytywna dla nas sekwencja zdarzeń.
Podyktowaną jedenastkę w 61 minucie odbija Paweł Socha, a kilka minut później trener Gieresz wprowadza dwie korekty w składzie. Jak się za chwilę okazało były one kluczowe dla losów tego spotkania. W 67 minucie akcję przeprowadzili właśnie zmiennicy. Sikora zagrał do Sypenia, a Klaudek zabawił się z obroną gospodarzy i wyłożył jak na tacy piłkę Zuberowi. Michał strzelił, a piłkę na linii bramkowej ręką zatrzymał Kawula za co obejrzał czerwony kartonik. Jedenastkę pewnie wykonał Michał Zuber. 1-0 dla Świdni!
Przy wyrównanym już stanie osobowym nasi spokojnie kontrolowali przebieg gry, raz po raz groźnie atakując. Najlepszą sytuację miał w 78 minucie Paluch, ale w sytuacji sam na sam strzelił tuż obok bramki.
Gospodarze mocno starali się odrobić straty, rzucając wszystkie siły do ataku, mieli świetne okazje w 74 i 90 minucie gry. Jednak żadnej z nich nie wykorzystali. Ponieśli natomiast konsekwencje ofensywnej gry.
W 94 minucie przechwyt zaliczył wprowadzony dwie minuty wcześniej Mateusz Kompanicki i po kilkudziesięciu metrach rajdu pewnie podwyższył na 2-0. Definitywnie zamykając spotkanie. Kiedy nasza drużyna jeszcze celebrowała zdobycie bramki sędzia zakończył zawody, a historyczne trzy punkty z malowniczego Podhala stały się faktem.
Aktualna tabela 3. ligi grupy 4. po 15. kolejce tutaj.
Podhale Nowy Targ – Świdniczanka Świdnik 0:2 (0:0)
Bramki: Zuber (68-z karnego), Kompanicki (90+4).
Świdniczanka: Socha – Futa, Koźlik, Ptaszyński, Kotowicz, Szymala, Nawrocki (90+4 Bednarczyk), Kuchta (64 Sikora), Morenkov (64 Sypeń), Zuber (90+2 Pielach), Paluch (90+2 Kompanicki).
Żółte kartki: Futa, Szymala, Sypeń.
Czerwona kartka: Futa za drugą zółtą i Kawula w drużynie Podhala.
Radość piłkarzy Świdniczanki po meczu z Podhalem:
Tekst: Krystian Kutyła
Zdjęcia: Maciej Gębacz - Heimdall Fotografia
Film: Przemysław Żmuda
Zobacz również: