Tomasovia

W późne niedzielne popołudnie 30 sierpnia 2020 r. piłkarze Świdniczanki rozegrali kolejny, szósty mecz w ramach rozgrywek IV ligi lubelskiej. Na malowniczo położonym Stadionie Miejskim w Tomaszowie Lubelskim ich przeciwnikiem była drużyna aktualnego lidera II grupy IV ligi miejscowa Tomasovia.

W meczu na szczycie celem, osłabionego licznymi kontuzjami czołowych zawodników, zespołu świdnickiego było unikniecie porażki. Temu celowi służyło zapewnie przemeblowanie ustawienia drużyny. Pierwsza połowa to ostrożna gra ze strony obu zespołów, przy czym lekką przewagę posiadali gospodarze, a nasi w nadarzających się sytuacjach kontratakowali. Po jednej z takich kontr w 14 minucie w dobrej sytuacji do otwarcia wyniku znalazł się Rafał Stępień. Silnie i celnie strzelił z 16 m lecz trafił prosto w bramkarza.

W drugiej połowie zarysowała się większa przewaga gospodarzy, którzy oddali kilka strzałów w kierunku naszej bramki lecz były one niecelne, bądź blokowane przez naszych obrońców. Istotne dla przebiegu meczu wydarzenia miały miejsce pomiędzy 65, a 67 minutą meczu. W 65 minucie po kontrataku przeprowadzonym prawą stroną Kacper Kopyciński celnie trafił do bramki gospodarzy, lecz sędzia dopatrując się spalonego bramki nie uznał. Baczni obserwatorzy meczu zauważyli, że istotnie podczas tej akcji na spalonym był zawodnik Świdniczanki Matusz Wilk, ale nie brał on udziału w tej akcji ani nie zasłaniał bramkarzowi widoku piłki, na pozycji spalonej nie był natomiast autor celnego trafienia. Zatem decyzja o nieuznaniu bramki wydaje kontrowersyjna.

Dwie minuty później Kamil Warecki w odległości ok. 50 m od naszej bramki sfaulował zawodnika gospodarzy, za co sędzia pokazał mu żółtą kartkę, a że była to już jego druga żółta kartka w tym meczu zmuszony był opuścić boisko. Od tego momentu zaznaczyła się wyraźna przewaga gospodarzy. Nasi bronili się prostymi środkami, a gospodarze coraz groźniej atakowali. W normalnym czasie zdołaliśmy utrzymać bezbrakowy remis, ale w 92 minucie po strzale Karólaka z bliskiej odległości Kacper Kowalczyk instynktownie odbił piłkę, ta trafiła na głowę Szuty, który z bliska umieścił ja w siatce.

Zatem po meczu walki przegrywamy z liderem różnicą jednej bramki i tracimy do gospodarzy już 6 punktów. W spotkaniu z Tomasovią, osłabiona brakiem czołowych, kontuzjowanych zawodników Świdniczanka pokazała się z dobrej strony. Wyróżniającymi się zawodnikami w naszej ekipie byli bramkarz Kacper Kowalczyk, który kilkakrotnie udanie interweniował w trudnych sytuacjach oraz Mateusz Kowalewski, który stanowił największe zagrożenie dla defensywy gospodarzy. Mateusz był najczęściej faulowanym zawodnikiem na boisku i właśnie za faule na nim 2 piłkarzy Tomasovii napomnianych zostało żółtymi kartkami, a kibice miejscowych nie szczędzili mu złośliwych często obelżywych epitetów. Na ocenę Kamila Wareckiego negatywnie rzutuje nieodpowiedzialne zachowanie z 67 min. skutkujące osłabieniem zespołu w kluczowym dla spotkania okresie. Damian Rusiecki, który pojawił się na ostatnie minuty nie jest jeszcze w pełni sił po kontuzji doznanej w meczu z Victorią Żmudź.

Fakt, że nasi piłkarze przegrali minimalnie mecz z liderem ligi nie przesądza jeszcze o tym, że odpadamy z walki o czołowe lokaty. Wierzymy, że już w następnym meczu z Gryfem Gmina Zamość nasi piłkarze podniosą się i pokażą widowiskową, skuteczną grę. A już w najbliższą środę rozegramy przełożony mecz o Puchar Polski z Piaskovią Piaski.

Tomasovia - Świdniczanka – 1:0 (0:0)
Skład drużyny: Kowalczyk - Kowalski, Szczerba, Żmuda, Warecki - Kowalewski (80 Pędlowski), Miazga (78 Rusiecki), Stępień, Kopyciński (68 Śliwa) – Zuber, Wilk. Ponadto w kadrze meczowej Dejko, Martyna, Ziemkiewicz.
Żółte kartki: Warecki x2.

×

Tekst: JeSzko

Zdjęcia: Natalia Kulbicka